Relacje z lotów - FCC Gliding Prievidza 2014
Marian - 2014-05-07, 20:51
Hej Karolu,
A co to dzisiaj była za rzeź niewiniątek? Jakieś totalne polowanie?
Marian - 2014-05-08, 22:25
Karolu,
Chociaż coś krótkiego napisz, bo Cię od długala odseparujemy...
m
Karol Pawlicki - 2014-05-09, 06:40
Hej.
Litości. To były ciężkie dni.
Dużo latania , potem ściąganie kolegów z pól A potem bycie ściąganym z pól
A wczoraj po konkurencji pomknąłem do Stalowej z ptakiem
Potem, już dizsiaj do Piaseczna bez ptaka
I o 17 do pracy
Jak się ogarnę za parę dni to coś napiszę.
KP
Marian - 2014-05-09, 10:01
No dobrze jesteś usprawiedliwiony... Ale, że tak bez ptaka...? Straszne rzeczy się tam musiały dziać
Karol Pawlicki - 2014-05-13, 07:47
No to konkurencja przedostatnia.
Może warto zacząć od tego, że począwszy od meteorologa, wszyscy już dzień wcześniej wiedzieli, że pogody ma nie być Tak więc poprzedniego wieczora zrobiliśmy sobie grilla i w ogóle . No, wesoło było. Rano wstaję a tu słonko przez chmury przebija. Niedobrze
Odprawa potwierdziła tylko, że pogoda lipna i krótko, ale latać będziemy. No to na grida...
Wystartowaliśmy. Wygląda to kiepsko, czarno, ciemno, ale dziura się rzeczywiście otwiera i zaczynają się robić warunki. I tu nastąpił błąd po całości. Nikt nie kwapił się z odejściem no bo się poprawia. Trasa króciutka to jak się zrobi ładnie , szybko obskoczymy. W końcu ruszyliśmy różnymi trasami i koncepcjami. Ci co byli bardziej na wschodzie rzucali nawet coś o fali. Po zachodniej stronie trasy fali nie było ale w drodze powrotnej z pierwszej strefy zrobiła się linia konwergencji i lecieliśmy ładnie po prostej. Nawet mi przyszło do głowy, że za szybko to idzie i trzeba lecieć głębiej w drugą strefę. Ale słyszę Marka jak tam z przodu jęczy, że ciemno i słabo. Koło Novaków jeszcze ładny kominek do podstawy (już tylko 1400 m) i dalej już tylko ciemność. Przelatujemy jakiś kłaczek dający koło metra i w tym momęcie śmigają wokół nas 15 tki. I z prostej dają dalej. No to my też następna watka pod ciemnym... Nic.
Teraz do strefy już całkiem zasnute. Mam 19 km do granicy. 1100m. Nieco z lewej , nad masywem Tribca widzę jakiś zdegenerowany flak Cu pod grubym już pokryciem. Przechodzę szczyt nieco tylko nad nim i... Nic. Teraz już słabo , jestem po drugiej stronie wzniesień, przede mną i podemną tylko lasy a ziemia ...no powiedzmy, że chwilami mam ponad 150 m nad terenem. Postanawiam wrócić na drugą stronę do pól, ale łatwiej wymyśleć niż zrobić. Dobrze że znam już ten teren przyzwoicie. Oblatuję góreczki dookoła i korzystając z tego, że teren się cały czas obniża zachowuję zapas wysokości nad terenem. Na szczęście pólek jest coraz więcej i coraz lepsze. Spływam z górek w dolinkę i ląduję przykładnie na świerzutkim ściernisku. Ehhh , w innych czasach byłoby pole pod samolot.
Bardzo sié zdziwiłem, że dwóch naszych obleciało. Jeszcze bardziej, że jeden z nich, nad Novakami był ze mną. Patrzyłem na loga. Następny komin po Novakach, ten nieszczésny metr, wykręcił do maksa. Poszedł z prostej do strefy. Dziabnął z 650 m... I wrócił na żaglu od Tribca do ... Novaków prawie, gdzie z niecałych 300 m wykręcił dolot. no cóż, dużo nauki jeszcze przede mną
Pozdrawiam
KP
|
|
|